Postapokaliptyczne Toronto

SylwiaCam

Postapokaliptyczne Toronto

Życie w Kanadzie

Chodząc ulicami Toronto Downtown w pierwszym momencie można odnieść wrażenie, że niewiele się zmieniło po 2 latach pandemii. Kiedy jednak spojrzymy ponad komercyjną zasłonę ujrzymy pozamykane małe biznesy, selekcję gości na podstawie statusu szczepienia. Czy naprawdę chcemy, podzielić społeczeństwo na tych „lepszych” i „gorszych”?

Patrząc dalej zobaczymy mnóstwo porzuconych, zużytych maseczek, prowizoryczne łóżka bezdomnych, śmieci latające na wietrze niczym krzewy na dzikim zachodzie. 

Idąc dalej, w wielu sklepach nie tylko w galeriach handlowych, ale również w tych wolnostojących możemy zauważyć pracowników odpowiadających za liczenie osób wchodzących do sklepu. Przy wejściu żele antybakteryjne, czasem też nawilżane chusteczki. Jednak korzystanie z tych środków nie jest aż tak mocno przestrzegane jak np. w Polsce.

Photo by SylwiaCam

Co zwróciło moją uwagę, sklep Apple w jednej z galerii także zaczął sprawdzać tzw. paszporty szczepionkowe. Nie zmienia to jednak faktu, że kolejka do sklepu ciągnie się aż na zewnątrz galerii.

Spacerując mniejszymi uliczkami zauważymy, że niektórzy ludzie są na tyle przewrażliwieni na punkcie pandemii, że noszą maseczki nawet na otwartej przestrzeni (w dużej odległości od innych).

Dzieci w szkołach mają wiele zajęć na zewnątrz, jeśli tylko pogoda na to pozwala. W większości dzieci noszą maseczki. Ta kwestia jest dość zastanawiająca, czy całodniowe wdychanie bakterii z wydychanego powietrza jest mniejszym ryzykiem niż wdychanie powietrza bezpośrednio z otwartej przestrzeni? Warto zaznaczyć, że na przerwach maseczki i tak są ściągane przez wiele osób, a czas spędzany jest w dużych grupach. Czy to wogóle ma jakikolwiek sens? Na ten moment wygląda to trochę tak jak prohibicja w USA. 

Przy drzwiach wejściowych do szkół można zauważyć plakaty „Parents requested not to enter the school”, czyli „prośba” aby rodzice nie wchodzili na teren szkoły.

Poza centrum miasta, spacerując mniejszymi uliczkami możemy znaleźć dużo opuszczonych budynków, ale jednocześnie mnóstwo plakatów o sprzedanych domach „SOLD” oraz nowe szklane domy.  

Ilość bezdomnych zdecydowanie się nie zmniejszyła, popatrzmy na sytuację w Kalifornii, czy Nowym Jorku. Toronto nie odbiega za bardzo od tych metropolii USA. 

Zagłębiając się w temat, praca jest, ale tylko dla zaszczepionych. Brak miejsc pracy w obecnych czasach jest problemem, dodatkowo teraz problem pogłębia kwestia paszportów szczepionkowych. Na ten moment placówki rządowe mają wyciągać konsekwencje wobec pracowników, którzy nie zdecydowali się zaszczepić. Natomiast nowi pracownicy muszą mieć status „zaszczepiony”.

One of the malls in Toronto / Photo by SylwiaCam
Zones for vaccinated customers only in one of the Toronto malls / Photo by SylwiaCam

Restauracje, kawiarnie, muzea, centra wszelkiej rozrywki od 22 października 2021r. są zamknięte dla niezaszczepionych. Wszystkie miejsca tzw. „non essential”, czyli te, które teoretycznie nie są niezbędnymi do życia są ograniczane dla niezaszczepionych. Tutaj pojawia się pytanie, czy dostęp do placówek kulturowych typu muzeum, sportowych – siłownie, zaliczają się do podstawowych potrzeb. Wg. Tego co mówi rząd NIE. Według nauki placówki typu muzea odpowiadają za kształtowanie naszej świadomości, kreatywności, rozumienia sztuki i otaczającego nas świata. Obiekty sportowe odpowiadają za zdrowie fizyczne i psychiczne. Czy więc jest to „zdrowa” decyzja, aby te miejsca były dostępne wyłącznie dla „elit”?

One of the big stores in Toronto / Photo by SylwiaCam

Podsumowując, Toronto dzisiaj jest mocno inne od Toronto sprzed pandemii. Na ten moment jest to problem większości świata. Jednak przynajmniej tutaj trzeba wczuć się w obserwacje i przebić się przez zasłonę komercji i różowe okulary mediów społecznościowych.

Napisała Sylwia S.

Dodaj komentarz